Pochodzę z lubelszczyzny. U nas babcia robiła placki na wzór proziaków, ale były większe – wielkości naleśników. Kładła je na blasze na piecu kaflowym. Plackom wyrastały wielkie bąble, które z bratem przekłuwaliśmy. Babcia nas za to ganiła, bo te z bąblami były najlepsze. Lekko przypalone.
Jedliśmy je popijając świeżym mlekiem.
Wspaniałe to były czasy. Dziś proziaki stanowią dla mnie namiastkę tamtych czasów.
Składniki:
1 szklanka zsiadłego mleka, lub maślanki
1 jajko
szczypta soli
1 łyżeczka cukru
2 łyżeczki sody
mąki tyle ile zabierze zsiadłe mleko (lub maślanka) i jajko.
Ciasto powinno być luźne. Przekładamy je na stolnicę wysypaną mąką. Rozwałkujemy cienki placek. Wykrawamy krążki za pomocą szklanki. Smażymy z obydwu stron na rozgrzanej patelni (bez tłuszczu – patelnia ma być sucha).
Proziaki urosną. Przekrawam je na pół. Smaruję masełkiem wymieszanym z rozmiażdżonym ząbkiem czosnku i odrobiną soli.
Smacznego 🙂