Mama Uli. Znam ją tylko z opowiadań, ale cokolwiek robi, jakiekolwiek piecze ciasto jest ono wykonane ze sprawdzonego przepisu. Takie jakie lubię najbardziej czyli – “musi się udać”.
Składniki:
4 jajka
1 szkl. cukru
3/4 szkl. oleju
2 szkl. mąki
1 cukier waniliowy
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka sody
4 jabłka
15 dag orzechów włoskich
15 dag rodzynek
Całe jajka ucieramy mikserem z cukrem, cukrem waniliowym i olejem. Dodajemy mąkę, proszek do pieczenia, sodę i nadal ucieramy na gładką masę. Dodajemy rodzynki, orzechy, mieszamy łyżką. Będzie dość gęsta masa.
Jabłka obieramy ze skórki i kroimy w drobną kostkę. Dodajemy do ciasta i mieszamy.
Ciasto wykładamy do tortownicy wyłożonej na dnie papierem do pieczenia.
Pieczemy w 180 stopniach przez 50 minut – do suchego patyczka.
Mama Uli piekła 40 minut ale wykorzystała do pieczenia keksówkę wysmarowaną tłuszczem i obsypaną bułką tartą – tak też polecam 😉